Dla Patti, Evana, Jess i Sama
Pochodzę z miasteczka z nadmorską promenadą, gdzie niemal wszystko zabarwione jest odrobiną oszustwa. Ja też.
W wieku dwudziestu lat nie byłem buntownikiem jeżdżącym wyścigowym samochodem, tylko grałem na gitarze na ulicach Asbury Park i już zajmowałem mocną pozycję wśród tych, którzy „kłamią” w służbie prawdy – artystów przez małe „a”. Miałem jednak ewidentne atuty: byłem młody, miałem za sobą prawie dziesięć lat hardkorowych występów w barach z grupą dobrych domorosłych muzyków, którzy dopasowali się już do mojego stylu, oraz historię do opowiedzenia.
Ta książka to zarówno kontynuacja tej historii, jak i poszukiwanie jej źródeł. Punktem odniesienia było dla mnie to, co zdarzyło mi się w życiu i co, jak sądzę, wpłynęło na kształt tej historii i moje występy na estradzie. Jedno z pytań, które wciąż zadają mi fani na ulicy, brzmi: „Jak ty to robisz?”. Na następnych stronach spróbuję rzucić trochę światła na to, jak i – co ważniejsze – dlaczego to robię.
Rock’n’rollowy zestaw ratunkowy
DNA, wrodzone zdolności, nauka rzemiosła, rozwój i poświęcenie się pewnej filozofii estetycznej, nieskrywane pragnienie… sławy? miłości? podziwu? zainteresowania? kobiet? seksu? no i… forsy. W takim razie… jeśli chcesz dotrzeć do kresu nocy, konieczny jest zabójczy ogień, który po prostu… nie… przestaje… płonąć.
Oto kilka mogących ci się przydać rzeczy, gdybyś stanął przed osiemdziesięcioma – bądź osiemdziesięcioma tysiącami – krzyczących miłośników rock’n’rolla, którzy czekają, aż zaczniesz robić swoje magiczne sztuczki, aż ni stąd, ni zowąd wyciągniesz z kapelusza coś nie z tego świata, coś, co było tylko podsycaną piosenkami pogłoską, zanim tego dnia zgromadzili się wierni.