Andrzej Smolik doszedł do takiego momentu, gdy już samo brzmienie jego płyt – niezwykle ciepłe, bardzo retro i do szpiku kości „analogowe” – jest wystarczającym powodem, by po nie sięgnąć. Piosenki schodzą na dalszy plan, liczy się samo zanurzenie w dźwięk. Pod tym względem „czwórka” w serii pozbawionych tytułów autorskich albumów Smolika dorównuje „trójce” albo ją przebija. Mówiąc obrazkami z okładek: łeb psa nie ustępuje ogonowi słonia.
Przy okazji artysta dochował się grona wokalistów, którzy błyszczą najmocniej na jego płytach. To Mika Urbaniak, Kasia Kurzawska z Sofy i brytyjski soulman Victor Davies. Wyróżnia się „Memotion” tej pierwszej. Świetne wrażenie robią też Sqbass i Gaba Kulka, której wejście w rozpoczynającym płytę „S.O.S. Songs” wśród smyczków i punktujących rytmicznie instrumentów dętych i z wokalizą rodem z włoskich soundtracków filmowych jest jednym z momentów, które do Smolika są w stanie przekonać najbardziej opornych.
Smolik, Smolik, Kayax