John Hiatt dobiega sześćdziesiątki, ma na koncie dwadzieścia bardzo dobrych płyt, jest artystą bardzo amerykańskim i bardzo mało znanym w Polsce. Jego muzyka to „roots” czy, jak kto woli, „americana”. Znaleźć w niej można wszystkie charakterystyczne składniki – rocka, country i bluesa. Do tego należy dodać talent Hiatta – nie tylko do tworzenia wysokiej klasy piosenek, ale też pisania wartościowych tekstów. Jego najnowsza płyta zatytułowana „Dirty Jeans&Mudslide Hymns”, z jedenastoma premierowymi piosenkami autorstwa Hiatta, jest tego doskonałym przykładem.
Ważną rolę w tworzeniu tego albumu odegrał jego producent, Kevin Shirley, znany ze współpracy z takimi gwiazdami jak Aerosmith, The Black Crowes, Dream Theater czy Joe Bonamassa. Wydaje się, że to właśnie jego obecność sprawiła, że brzmienie piosenek na płycie zyskało na mocy i wyrazistości. Utwory Johna Hiatta dalekie są od modnych, wspomaganych komputerami szlagierów tanecznych. Dlatego też z pewnością nie przeminą po jednym sezonie, swoim nieco anachronicznym charakterem podkreślając dobitnie różnicę między sztuką a masową produkcją artykułów jednorazowego użytku.
John Hiatt, Dirty Jeans&Mudslide Hymns, New West