Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Muzyka

Polka z importu

Recenzja płyty: Julia Marcell, "June"

materiały prasowe
O kolejny krok naszej zagranicznej Polki zupełnie się nie boję.

Autorka „June”, olsztynianka mieszkająca dziś w Berlinie, po raz kolejny zaskakuje. Już samo nagranie i wydanie pierwszej płyty „It Might Like You” – od razu światowe i dzięki finansowemu wsparciu internautów – wydawało się osiągnięciem z gatunku niemożliwych. Druga udana płyta pokazuje, że ważniejsza od tego pomysłu na karierę jest ewolucja artystyczna Julii Marcell jako wokalistki, ale też autorki. To piosenki w znacznie bogatszych, urozmaiconych aranżacjach, wokalnie kojarzące się nieco z nagraniami Kate Bush, ale – co ciekawe – proste przypisanie ich do sceny jakiegokolwiek kraju wydaje się zupełnie niemożliwe. Dlatego tak zaskakująco brzmi utwór „Echo”, który do angielskiego tekstu wprowadza udziwnione polskie frazy. Fortepian przestaje być na nowej płycie głównym instrumentem akompaniującym wokalistce, ciągle ważną rolę pełnią smyczki, mocniejsza jest strona rytmiczna, a niemieccy producenci wykonali świetną robotę, by cały materiał zachował spójność. O kolejny krok naszej zagranicznej Polki zupełnie się nie boję.

Julia Marcell, June, Haldern Pop/Mystic

Polityka 42.2011 (2829) z dnia 12.10.2011; Afisz. Premiery; s. 85
Oryginalny tytuł tekstu: "Polka z importu"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną