Magnetofon towarzyszył Mironowi Białoszewskiemu z przerwami od 1965 r. do śmierci. Rejestrował czytane przez siebie teksty, a słuchanie było z punktu widzenia działań tego autora czynnością nie mniej ważną niż czytanie. Czteroczęściowe wydawnictwo „Białoszewski do słuchu” prezentuje dziś te archiwalne nagrania w postaci odrestaurowanej i z podziałem na kategorie (wiersze, kabaret, teatr i blok – w tym ostatnim chodzi o dźwiękową wersję „Chamowa”). Do tego mamy jeszcze różne wariacje i interpretacje zapisków dźwiękowych Białoszewskiego. Marcin Staniszewski i Patryk Zakrocki przedstawili ciekawe, skomplikowane brzmieniowo słuchowiska, próbujące wpisać się w świat jego literatury. Jazzowy duet Mikrokolektyw nagrał zestaw swobodnych, improwizowanych impresji na temat „wierszy dźwiękowych”. Nie wyprowadzają w żadnym momencie Białoszewskiego z jego przedziwnego świata, pełnego obsesji i fascynacji codziennością (co zrobił niedawno mniej udany „Pamiętnik z powstania warszawskiego” w muzycznej interpretacji Mateusza Pospieszalskiego). Pokazują go za to trochę jako polski odpowiednik Williama Burroughsa – artystę dźwiękowego i literata zarazem.
Różni wykonawcy, Białoszewski do słuchu, tomy I–IV, Bołt Records