Muzyka

Mocno średnie

Recenzja płyty: Lana Del Rey, „Ultraviolence”

materiały prasowe
Dawno nie słyszałem, by ktoś osiągnął taką perfekcję w robieniu rzeczy przeciętnych.

Już na kolejnej okładce swojej płyty Lana Del Rey, gwiazda retro-estetyki w muzyce pop, pozuje na tle starego samochodu. I z jej karierą jest jak z eleganckim zabytkowym wozem, do którego wstawiono nowoczesny silnik z turbodoładowaniem. Nie gwarantuje to jednak wybitnych osiągów, bo cała reszta konstrukcji takiego przeciążenia nie wytrzyma. Piosenki na „Ultraviolence” są w większości dość przeciętne, z ograniczeń wokalnych Del Rey cały świat zdaje sobie już sprawę, choć tu Amerykanka radzi sobie lepiej niż na płycie „Born to Die”. Nowym silnikiem jest produkcyjna opieka Dana Auerbacha z The Black Keys, który wyciąga z dostępnych pod­zespołów maksimum, stawiając na oszczędniejsze niż na poprzedniej płycie artystki gitarowe aranżacje w duchu bluesa czy nurtu surf, dokładając do utrzymanych w wolnym tempie nagrań surowe partie bębnów. W najlepszych momentach („Cruel World”) jest to sprawniejsza brzmieniowo powtórka z rozrywki. W najgorszych uwiera wkalkulowana w tę muzykę pustka i jednostajność. Dawno nie słyszałem, by ktoś osiągnął taką perfekcję w robieniu rzeczy przeciętnych.

 

Lana Del Rey, Ultraviolence, Universal

Polityka 26.2014 (2964) z dnia 24.06.2014; Afisz. Premiery; s. 81
Oryginalny tytuł tekstu: "Mocno średnie"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kultura

Czytamy i oceniamy nowego Wiedźmina. A Sapkowski pióra nie odkłada. „Pisanie trwa nieprzerwanie”

Andrzej Sapkowski nie odkładał pióra i po dekadzie wydawniczego milczenia publikuje nową powieść o wiedźminie Geralcie. Zapowiada też, że „Rozdroże kruków” to nie jest jego ostatnie słowo.

Marcin Zwierzchowski
26.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną