Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Muzyka

Mocno średnie

Recenzja płyty: Lana Del Rey, „Ultraviolence”

materiały prasowe
Dawno nie słyszałem, by ktoś osiągnął taką perfekcję w robieniu rzeczy przeciętnych.

Już na kolejnej okładce swojej płyty Lana Del Rey, gwiazda retro-estetyki w muzyce pop, pozuje na tle starego samochodu. I z jej karierą jest jak z eleganckim zabytkowym wozem, do którego wstawiono nowoczesny silnik z turbodoładowaniem. Nie gwarantuje to jednak wybitnych osiągów, bo cała reszta konstrukcji takiego przeciążenia nie wytrzyma. Piosenki na „Ultraviolence” są w większości dość przeciętne, z ograniczeń wokalnych Del Rey cały świat zdaje sobie już sprawę, choć tu Amerykanka radzi sobie lepiej niż na płycie „Born to Die”. Nowym silnikiem jest produkcyjna opieka Dana Auerbacha z The Black Keys, który wyciąga z dostępnych pod­zespołów maksimum, stawiając na oszczędniejsze niż na poprzedniej płycie artystki gitarowe aranżacje w duchu bluesa czy nurtu surf, dokładając do utrzymanych w wolnym tempie nagrań surowe partie bębnów. W najlepszych momentach („Cruel World”) jest to sprawniejsza brzmieniowo powtórka z rozrywki. W najgorszych uwiera wkalkulowana w tę muzykę pustka i jednostajność. Dawno nie słyszałem, by ktoś osiągnął taką perfekcję w robieniu rzeczy przeciętnych.

 

Lana Del Rey, Ultraviolence, Universal

Polityka 26.2014 (2964) z dnia 24.06.2014; Afisz. Premiery; s. 81
Oryginalny tytuł tekstu: "Mocno średnie"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną