„Polityka”. Pilnujemy władzy, służymy czytelnikom.

Prenumerata roczna taniej o 20%

OK, pokaż ofertę
Muzyka

Dancing polityczny

Recenzja płyty: Maleńczuk&Psychodancing, „Tęczowa swasta”

materiały prasowe
Płyta przypomina Maleńczuka z epoki Homo Twist, natomiast teksty, wszystkie co do jednego, mają charakter publicystyczno-krytyczny.

Zaczęło się od pomysłu zrealizowanego na płycie „Psychodancing” z 2008 r.: przypomnieć przeboje z czasów PRL, zrekonstruować pogardzaną estetykę niskich i archaicznych gatunków muzycznych. Potem był „Psychodancing 2” według tej samej formuły, no i wreszcie całkiem niedawno „Psychocountry”. Maciej Maleńczuk z zespołem Psychodancing tworzyli coś, co nieźle ilustruje postmodernistyczną tezę o kulturze wyczerpania – dużo parodii, sporo ironii, nieco nostalgii. „Tęczowa swasta” to jednak całkiem inna jazda. Owszem, tu również mamy stare, „dancingowe” formy muzyczne (rock’n’roll, disco, soul), ale już otwierająca album piosenka tytułowa przypomina Maleńczuka z epoki Homo Twist, natomiast teksty, wszystkie co do jednego, mają charakter publicystyczno-krytyczny. Przegląda się w nich ta brzydsza twarz współczesnej Polski: homofobicznej, rasistowskiej, kołtuńskiej, klerykalnej albo tej z prawicowego marszu, w którym maszerują dawni konformiści, dziś, kiedy nic to nie kosztuje, przekształceni w antysystemowych radykałów (PZPR jako Polska Zjednoczona Partia Radykalna). Pojawiają się tematy dobrze znane z gazet: pedofilia, przemoc domowa, słynne sprzed paru lat nieudane samobójstwo wojskowego prokuratora. Trzeba przyznać, że to wszystko lepiej do Maleńczuka pasuje niż cekinowy kostium dancingowego showmana.

Maleńczuk&Psychodancing, Tęczowa swasta, Sony Music

Polityka 49.2014 (2987) z dnia 02.12.2014; Afisz. Premiery; s. 83
Oryginalny tytuł tekstu: "Dancing polityczny"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

Klasyki Polityki

O Niemcu, co chciał pięknej Polki

Bracia D. podając się za biedne, aczkolwiek niezwykle urodziwe Polki, flirtowali listownie z obcokrajowcami. Ci przysyłali im pieniądze. Zabawę popsuli Holender i Niemiec. Nie wystarczały im listy, chcieli się żenić.

Adam Jaworski
14.09.2002
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną