Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Muzyka

Bardzo przyjemny debiut

Recenzja płyty: Mike Flanigin, „The Drifter”

materiały prasowe
Brzmienie organów Hammonda zapewnia każdemu z nagrań ujmujące ciepło i nastrój.

W przypadku Mike’a Flanigina można użyć filmowego określenia „mistrz drugiego planu”. Flanigin nie jest wokalistą ani frontmanem żadnego zespołu, a jednak jego debiutanckiej płyty „The Drifter” słucha się z niekłamaną przyjemnością. Pochodzący z Teksasu muzyk gra na organach Hammonda i od ponad 20 lat występuje w klubach i na festiwalach, niejednokrotnie akompaniując wielkim gwiazdom świata bluesa. Artysta w końcu zdecydował się nagrać autorską płytę.

Mike Flanigin, The Drifter, Black Betty Records

Polityka 41.2015 (3030) z dnia 06.10.2015; Afisz. Premiery; s. 87
Oryginalny tytuł tekstu: "Bardzo przyjemny debiut"
Reklama