Diabeł, który maczał palce w tworzeniu tej płyty, raczej fascynuje, niż odstrasza.
Niektórzy z pozoru otwarci na świat dźwięków miłośnicy muzyki jak diabeł święconej wody boją się metalu we wszelkich jego postaciach. To zresztą dość paradoksalne porównanie, gdyż są tacy, którzy właśnie w metalowym graniu widzą/słyszą rękę szatana. Czasem jednak warto zapomnieć o uprzedzeniach i dać się przekonać do posłuchania metalowego tego czy owego. Na przykład albumu „Bloodiest” firmowanego przez grupę o tej samej nazwie.
Bloodiest, Bloodiest, Relapse
Polityka
11.2016
(3050) z dnia 08.03.2016;
Afisz. Premiery;
s. 79
Oryginalny tytuł tekstu: "Nie taki diabeł straszny"