Muzyka

Udany powrót Wondera

Godzi na nim wszystko, co najlepsze w jego twórczości, ale widać też, że zna najnowsze muzyczne trendy. Zadowoleni będą ci, którzy z tęsknotą patrzą na okładki wydawnictw Wondera z okresu „Talking Book”. Znów pojawia się w kilku miejscach znane z „Superstition” funkujące brzmienie („Please Don’t Hurt Me Baby”, „Tell Your Heart I Love You”).

Wielbiciele jego późniejszej, bardziej komercyjnej twórczości też będą zadowoleni. Sprawi to nowoczesne, spokojne r’n’b czy jazzowe ballady („How Will I Know”), których na płycie nie brakuje. Wonder sięga też po najnowsze wzory, adaptując do swojego charakterystycznego stylu (tu na szczęście nic się nie zmieniło) mocny hiphopowy akcent (otwierający album „If Your Love Cannot Be Moved” z udziałem rapowego tytana Doug E. Fresha) czy hinduskie table.

„A time To Love” jest doskonale wyważoną płytą, balansującą między tym, do czego Stevie Wonder nas przyzwyczaił, a tym, czego oczekiwalibyśmy od niego w 2005 r. Bez przesłodzenia, które ostatnio mu się zdarzało, i bez dominanty zaproszonych gości (m.in. India Arie, Prince i gospelowa wokalistka Kim Burrell). Polecam!

Stevie Wonder, A Time To Love, Motown 2005

Reklama

Czytaj także

null
Kultura

Czytamy i oceniamy nowego Wiedźmina. A Sapkowski pióra nie odkłada. „Pisanie trwa nieprzerwanie”

Andrzej Sapkowski nie odkładał pióra i po dekadzie wydawniczego milczenia publikuje nową powieść o wiedźminie Geralcie. Zapowiada też, że „Rozdroże kruków” to nie jest jego ostatnie słowo.

Marcin Zwierzchowski
26.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną