Muzyka

Dwóch przyjaciół

Recenzja płyty: Elżbieta Szmytka, Grzegorz Biegas, „Mieczysław Weinberg (Wajnberg), Pieśni, Dymitr Szostakowicz, Sonata h-moll”

materiały prasowe
Po raz pierwszy na polskim rynku pojawiły się dwa powstałe podczas drugiej wojny światowej cykle wokalne.

Odkrywanie muzyki Weinberga (w Polsce pisanego również Wajnberg; tak sam zapisywał swoje nazwisko) trwa i może trwać długo, ponieważ ten wybitny kompozytor był bardzo płodny i tworzył dzieła różnego rodzaju – obok oper i monumentalnych symfonii także utwory kameralne. Po raz pierwszy na polskim rynku pojawiły się dwa powstałe podczas drugiej wojny światowej cykle wokalne: Siedem pieśni żydowskich op. 13 i Pieśni żydowskie op. 17. Pierwszy z nich to pieśni dla dzieci do tekstów klasyka literatury jidysz Icchoka Lejba Pereca – niektóre miały już wcześniej inne melodie. Drugi cykl – do słów poety Szmuela Halkina – odnosi się już bezpośrednio do wojny. Weinberg, który przed wojną pracował w teatrach żydowskich w Warszawie, naturalnie kontynuuje stylistykę kojarzącą się z piosenkami jidysz, ale przefiltrowaną przez własny styl. Znakomicie interpretuje te pieśni wybitna sopranistka Elżbieta Szmytka (bardziej znana za granicą niż w kraju), śpiewając je prosto, bez cienia afektacji (drobne zniekształcenia wymowy można wybaczyć); towarzyszy jej kompetentnie pianista Grzegorz Biegas. On jest też wykonawcą Sonaty fortepianowej Szostakowicza, którego z Weinbergiem łączyła serdeczna przyjaźń i wzajemne wpływy – odnajdziemy tu podobną atmosferę bezbrzeżnego smutku skrzywdzonego dziecka. A raczej dziecięcia wieku.

Elżbieta Szmytka, Grzegorz Biegas, Mieczysław Weinberg (Wajnberg), Pieśni, Dymitr Szostakowicz, Sonata h-moll, Stowarzyszenie Muzyki Polskiej

Polityka 18.2016 (3057) z dnia 26.04.2016; Afisz. Premiery; s. 83
Oryginalny tytuł tekstu: "Dwóch przyjaciół"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Rynek

Siostrom tlen! Pielęgniarki mają dość. Dla niektórych wielka podwyżka okazała się obniżką

Nabite w butelkę przez poprzedni rząd PiS i Suwerennej Polski czują się nie tylko pielęgniarki, ale także dyrektorzy szpitali. System publicznej ochrony zdrowia wali się nie tylko z braku pieniędzy, ale także z braku odpowiedzialności i wyobraźni.

Joanna Solska
11.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną