Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Muzyka

I o to chodzi

Recenzja płyty: The Rides, „Pierced Arrow”

materiały prasowe
Soczysty rock and roll, wykonywany przez ludzi, którzy dobrze wiedzą, na czym rock and roll polega.

Trzy lata temu na rynku ukazała się płyta „Can’t Get Enough”, firmowana przez grupę The Rides. Byli tacy, którzy bez wahania sięgnęli wówczas po magiczne określenie supergrupa. Było w zasadzie usprawiedliwione – w składzie zespołu znalazły się takie nazwiska, jak Stephen Stills, Kenny Wayne Shepherd i Barry Goldberg. Idea takiego zestawu muzyków pozwalała na skojarzenie z legendarnym składem z albumu „Super Session” z 1968 r., w którym wystąpili jeszcze Al Kooper i Mike Bloomfield. W The Rides miejsce Bloomfielda zajął Shepherd i wydawało się, że mamy, jak ulał, nową supergrupę. Pisząc wtedy w „Afiszu” o debiucie The Rides, pozwoliłem sobie wyrazić opinię, że właściwie wszystko jest w porządku, ale zabrakło magii. Ostatnio ukazała się nowa, druga płyta zespołu, „Pierced Arrow”.

The Rides, Pierced Arrow, Provogue

Polityka 24.2016 (3063) z dnia 07.06.2016; Afisz. Premiery; s. 79
Oryginalny tytuł tekstu: "I o to chodzi"
Reklama