Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Muzyka

Premiera po latach

Recenzja płyty: Neil Young, „Hitchhiker”

materiały prasowe
Płytę wypełniają pełne uroku, melodyjne i nastrojowe ballady.

Album „Hitchhiker” legendarnego Kanadyjczyka Neila Younga to płyta najnowsza, ale nagrania, które zawiera, nie są nowe. Zebrane na niej piosenki to zapis tego, co wydarzyło się pewnego dnia w Malibu w Kalifornii – ponad 40 lat temu, w 1976 r. Wtedy właśnie Neil Young nagrał, czy może należałoby powiedzieć: „naszkicował”, akompaniując sobie na gitarze, 10 piosenek. Ocenił tę jednodniową sesję jako „niekompletną” i nawet nie myślał o jej upublicznieniu. Owszem, część z tych utworów, z tytułowym włącznie, doczekała się pełniejszych, elektrycznych wersji pojawiających się na płytach czy podczas koncertów, ale oryginały ujrzały światło dzienne dopiero teraz. I takiej „niedokończonej” sesji mógłby pozazdrościć Youngowi niejeden wielki gwiazdor. Płytę wypełniają pełne uroku, melodyjne i nastrojowe ballady, z których każda jest osobnym dziełkiem. „Hitchhiker” pozwala przy każdym kolejnym odsłuchaniu odkryć jakiś swój nowy smak czy odcień. Tym właśnie różni się sztuka od produktu.

Neil Young, Hitchhiker, Reprise

Polityka 41.2017 (3131) z dnia 10.10.2017; Afisz. Premiery; s. 81
Oryginalny tytuł tekstu: "Premiera po latach"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną