Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Muzyka

Aż za wysoko

Recenzja płyty: Florence + The Machine, „High as Hope”

materiały prasowe
Jak na zestaw piosenek o intymnym charakterze jest płytą dość mocną i krzykliwą.

Najmniej romantyczny element twórczości angielskiej wokalistki i autorki Florence Welch to dziś ten plus w nazwie zespołu i określenie „The Machine”, które nie bardzo pasuje do towarzyszącej jej orkiestry. Sugeruje elektroniczne brzmienia i regularne tempo, a tu mamy pieśni, dramatyczne ballady, bombastyczne aranżacje na zespół rozbudowany o harfę i melotron, orkiestrę smyczkową, w trzech utworach jeszcze Kamasiego Washingtona na saksofonie, a w jednym – Jamiego xx jako współautora. W jego piosence Welch wydaje się wcielać w Adele, robi to jednak w swojej, lekko przejaskrawionej, manierze. 

Florence + The Machine, High as Hope, Virgin

Polityka 29.2018 (3169) z dnia 17.07.2018; Afisz. Premiery; s. 67
Oryginalny tytuł tekstu: "Aż za wysoko"
Reklama