Panna Jones urzekła nas głosem, urodą i muzyką, w której przeplatał się pop z country, bluesem i jazzem.
No i pięknie.
Na wczesną wiosnę 2006 zapowiadana była płyta prawie Nory Jones, czyli wokalistki i grupy jej świetnych nowojorskich kolegów muzyków. Całość – płytę jak i zespół – nazwano Little Willies.
No i pięknie.
Słowa dotrzymano, płyta ukazała się na początku marca tego roku, a ja ją sobie kupiłem.
Znalazłem na niej trzynaście piosenek, ale nie wszystkie wykonuje Norah. Gitarzysta Richard Julian też ładnie śpiewa, ale Norah ładniej. Kiedy słychać „Love Me” znane z repertuaru Elvisa, to robi się taki klimat, że hej. A kiedy robi się bardzo country, to dla mnie jest trochę za bardzo country. Muzycznie wszystko jest na superpoziomie, ja bym trochę pomajstrował przy repertuarze. I już, już chciałem dać czwórkę, a może nawet z minusem, kiedy ponownie posłuchałem Nory w „Night Life” i wymiękłem. Piątka.
No i pięknie.
The Little Willies, The Little Willies, Milking Bull 2005