Rzadko zdarza się nam pisywać o minialbumach, ale „Black in Deep Red, 2014” jest niejako potwierdzeniem tego, co Moses Sumney pokazał na zeszłorocznej płycie „Aromanticism”. Potwierdzać talentu kalifornijskiego soulowego wokalisty, niespełna trzydziestoletniego syna imigrantów z Ghany, nie trzeba na pewno publiczności zakończonego niedawno Off Festivalu. Tu okazał się jednym z największych odkryć, swoje bardzo misternie zaaranżowane wokalne popisy prezentując z towarzyszeniem dwóch muzyków i – co sam podkreślał – bez komputerów i nagranych wcześniej prefabrykatów. Muzyka, jaką tworzy Sumney, ma kilka różnych źródeł. Nowy soul jest jednym z nich – technicznie śpiewa bez zarzutu, budując harmonie na żywo, z pomocą urządzeń zapętlających dźwięk. Drugim źródłem jest współczesna scena folkowa. Ale najciekawsze są ambicje młodego Kalifornijczyka, by sięgać do tradycji futurystycznego, pełnego ambicji popu. A te wracają na „Black...”, zestawie zainspirowanym tytułowym obrazem Marka Rothko i zarazem głośną sprawą nastoletniego Mike’a Browna zastrzelonego w Ferguson. Autor tych trzech piosenek jest wyraźnie zafascynowany twórczością Björk (której utwór „Come To Me” wykonał w Katowicach), Arthura Russella czy Laurie Anderson. Ta fascynacja wyraża się w tym, że podobnie jak oni nie widzi barier dla piosenkowej sztuki, co pozwala w nim widzieć postać dużego formatu. Kogoś, kto szybko przeskoczy z offu w samo centrum wydarzeń.
Moses Sumney, Black in Deep Red, 2014, Jagjaguwar