„Pan Planeta” przynosi wszystko, do czego przyzwyczaiła nas do tej pory grupa. Jest gitarowy hałas, transowe, motoryczne rytmy, dużo muzycznej przestrzeni i trochę improwizacji. Wszystko wstrząśnięte i zmieszane, pocięte i posklejane, ale dalekie od przypadkowości, od chaosu. Chociaż odnalezienie harmonii wymaga czasem skupienia.
Całość wpisuje się w polską szkołę gitarowej psychodelii penetrującej różne style i epoki muzyczne, a tak wspaniale zapoczątkowanej w latach 80. przez trójmiejskie zespoły, z Apteką czy Pancernymi Rowerami na czele.
Intrygująca podróż w czasie i przestrzeni. Czasem trudna, ale warta wysiłku, bo wrażeń dostarcza niesamowitych. Jak z innej planety.
Ścianka, Pan Planeta, Ampersand