Duńska grupa Volbeat od dawna kamuflowała swoje upodobania muzyczne. Oficjalnie zaksięgowana jako metal, pilnie starała się sprostać powszechnie przyjętemu wizerunkowi, opakowując swoje kompozycje w stosowne riffy i solówki. Jednak uważny słuchacz doskonale wyczuwał w muzyce zespołu ciążenie ku melodii, a może – aż strach pomyśleć – piosence? I oto pojawia się najnowszy album Volbeat „Rewind, Replay, Rebound”. Owszem, są gitary, walą bębny, tatuaże u członków zespołu wciąż na miejscu, ale gdzie ten metal? Muzyka jest już określona w tytule płyty i spełnia obietnicę sugerującą, że Volbeat chce się pobawić takim trochę rock and rollem w wersji retro, i to amerykańskim, co może wywołać zaniepokojenie duńskiego ministerstwa dziedzictwa narodowego. Zanim jednak wkroczą odpowiedni urzędnicy z nakazami i zakazami, warto cieszyć się 14 kawałkami z „Rewind, Replay, Rebound”. To rock and roll w czystej postaci, melodyjny, dynamiczny, swobodny, może nieco niedzisiejszy, ale dzięki temu autentyczny. Na pewno nie dla sztywniaków pod krawatami.
Volbeat, Rewind, Replay, Rebound, Virgin
Ocena 4,5/6