I wbrew pozorom nie ma w tym określeniu niczego poniżającego, bo odnajdywanie na nowo balansu pomiędzy jazzem a zmieniającą się brzmieniowo muzyką gitarową (w tym wypadku – bardziej postrockiem) – którą kwartetowi Jazzpospolita udawało się już uchwycić – to zabawa całkiem poważna. Zwiększa szanse u publiczności i liczbę dostępnych scen festiwalowych. Tylko z mediami gorzej – nie będzie z tego okładki „Teraz Rocka” ani „Jazz Forum”. Choć na tej trudnej płycie, nagranej w trakcie reform składu Jazzpospolitej, znalazłbym potencjalnego bohatera – to, co w „Przedwiośniu” robi nowy gitarzysta Łukasz Borowicki, wydaje mi się godne wzmianek po obu stronach. W tym zapowiadającym płytę utworze cały skład osiąga znów rodzaj równowagi pomiędzy romantyczną melancholią (której na całym albumie zdarza się prowadzić na manowce – najgorzej jest we „Wszystkich barwach”) a nowoczesną energią. Słychać tu świeższe inspiracje – choćby formacją Floating Points. A ten skład ewidentnie potrzebuje zasilania nowymi pomysłami brzmieniowymi, bo z obudowaniem ich w melodyjne kompozycje sobie poradzi.
Jazzpospolita, Przypływ, Audio Cave