68-letni Amerykanin Cale od dawna inspirował młodszego o siedem lat Anglika Claptona (podobnie jak Marka Knopflera czy Carlosa Santanę), choć paradoksalnie pozostawał w cieniu tych, na których wpływał.
Płyta „The Road To Escondido” oddaje J.J. Cale’owi sprawiedliwość choćby przez to, że zawiera głównie jego kompozycje, pozostaje wszelako przedsięwzięciem wspólnym i cokolwiek zaskakującym. Nie ma tu bowiem nadmiaru solowych popisów, jest za to oszczędna, wysmakowana ekspresja gitarowa (i wokalna) służąca jednemu celowi: by wszystko brzmiało idealnie.
Gitarowy duet z towarzyszeniem zespołu Cale’a pracuje nienagannie i choć fani bezbłędnie rozpoznają partie każdego z osobna, płyta jest nad wyraz spójna. Obaj artyści wracają do źródeł, czyli do bluesa podbarwionego niekiedy domieszką country i rockową dynamiką, udowadniając, jak bardzo wyrafinowana może być ta z pozoru prosta muzyka.
Bez dwóch zdań – mistrzostwo świata ex aequo.
J.J. Cale&Eric Clapton, The Road To Escondido, Warner Music