Sam Cave, będący wtedy gwiazdą wieczoru, również zagrał kilka piosenek, a część nawet wspólnie z Polakami. Z tymi przyjaciółmi to zabieg nieco na wyrost, ale nie mamy na co narzekać. Koncert to przyjemne, a miejscami nawet wzruszające widowisko dla każdego (co jest i zaletą, i wadą, niestety).
Wielbiciele Cave’a będą mocno zdziwieni, słuchając „Tam, gdzie rosną dzikie róże” zamiast „Where The Wild Roses Grow” czy „W moich ramionach” w miejsce „Into My Arms”. Wyjątkiem pozostaje „Krzesło łaski” Kazika, utrwalone przez niego na płycie i wielu koncertach.
Nick Cave i Przyjaciele, W moich ramionach, Luna Music, 2006