Muzyka

Nadzieja w rozpaczy

Recenzja płyty: Arcade Fire, „We”

materiały prasowe
Kanadyjska grupa Arcade Fire swój pierwszy od pięciu lat album zaczyna od razu od próby opisu całego świata wokół: „To jest czas wątpliwości / I wątpię, byśmy potrafili je rozwiać”.

Kanadyjska grupa Arcade Fire swój pierwszy od pięciu lat album zaczyna od razu od próby opisu całego świata wokół: „To jest czas wątpliwości / I wątpię, byśmy potrafili je rozwiać”. Próba nadania jakiegoś wielkiego znaczenia płycie i przeskoczenia samych siebie w artystycznych ambicjach uśmierciła już niejeden zespół, ale Win Butler i Régine Chassagne, małżeństwo prowadzące tę grupę od ponad 20 lat, potrafią mówić dużo, nie mówiąc wszystkiego naraz. I subtelnie mieszać rozpacz z nadzieją. „We” – z tytułem inspirowanym klasyczną antyutopią „My” Jewgienija Zamiatina, prawdopodobnym wzorcem dla Orwella i Huxleya – jest w całości opowieścią raczej krzepiącą, o sile uczuć i związków.

Arcade Fire, We, Columbia

Polityka 20.2022 (3363) z dnia 10.05.2022; Afisz. Premiery; s. 73
Oryginalny tytuł tekstu: "Nadzieja w rozpaczy"
Reklama