Muzyka

Przeboje i boje

Recenzja płyty: Róisín Murphy, „Hit Parade”

materiały prasowe
Muzyka jest znakomita i wpisuje się w historię clubbingu, nierozerwalnie związanego ze środowiskiem LGBT.

Już kontakt z zapowiadającymi płytę singlami sugerował doskonałą zabawę, w dodatku podwójną, bo choć płyty Róisín Murphy są z reguły radosne, a muzyka rytmiczna, zawsze trzeba się mocno starać, by bawić się lepiej niż sama bohaterka. Szalona w estetyce, za to technicznie perfekcyjna diwa sceny klubowej. Na „Hit Parade” cała ta „klubowość” z pewnością nie ciąży. Oznacza w tym wypadku taneczne rytmy z gatunku lekkich, najczęściej zdradzające wpływy R&B i soulu, rzadziej house’u. Brzmi to naturalnie – nawet gdy Murphy sięga po Auto-Tune’a, by przetwarzać swój głos, robi to jakby od niechcenia.

Róisín Murphy, Hit Parade, Ninja Tune

Polityka 37.2023 (3430) z dnia 05.09.2023; Afisz. Premiery; s. 75
Oryginalny tytuł tekstu: "Przeboje i boje"
Reklama