Muzyka

Jeszcze jeden bluesman z Południa

Uwaga: bluesfani do patefonów!

Tinsley Ellis jest o dziesięć lat starszy od Taba Benoit, także jest bluesmanem i też urodził się na południu Stanów, ale trochę bardziej na wschód, bo w Georgii. Jest mniej „bagnisty”, zupełnie nie francuski, ale za to bardziej rockowy.

Jeżeli ktoś lubi mocno brzmiącą sekcję, wyeksponowaną gitarę elektryczną i klasyczne wpływy, od Cream i Stonesów po Steviego Raya, powinien natychmiast kupić (piractwo jest nieładne) najnowszy album Ellisa „Moment of Truth” i bardzo głośno słuchać go od początku do końca. No, może do przedostatniego utworu, bo ostatni „Shadow of Doubt” jest akustyczny i nie ma właściwego kopa. Ale też ładny.

Można się na siłę czepiać, że Ellis jest trochę za mało odkrywczy i eksploatuje od dawna znane patenty, ale czy gdzieś jest napisane, że istotą bluesa jest postęp i eksperyment? Przeciwnie, tu liczy się głównie tradycja. Jak ktoś w tej sprawie wymyśli coś nowego i wartościowego, to się pomyśli. A na razie – bluesfani do patefonów!
 

Tinsley Ellis, Moment of Truth, Alligator 2007 

   

Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Śledztwo „Polityki”. Białoruska opozycjonistka nagle zniknęła. Badamy kolejne tropy

Anżelika Mielnikawa, ważna białoruska opozycjonistka, obywatelka Polski, zaginęła. W lutym poleciała do Londynu. Tam ślad się urwał. Udało nam się ustalić, co stało się dalej.

Paweł Reszka, Timur Olevsky, Evgenia Tamarchenko
06.05.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną