Szaleństwo jako metoda
Recenzja płyt: Ki Ki Ki, „Portale” i Cześćtet: „Polofuturyzm”
A jeśli w jednej jazzowej generacji mamy za dużo zdolnych pianistów? Można jak w trio Ki Ki Ki – zebrać trzech z nich w jednym składzie. A skoro jeszcze Marcel Baliński, Grzegorz Tarwid i Piotr Zabrodzki – każdy z własnymi grupami i autorskimi pomysłami na koncie – mają duże poczucie humoru, warto to wykorzystać. „Portale” są bardzo zabawną płytą, bo panowie odwołują się do różnych konwencji grania na syntezatorach, w tym na traktowanych jako zabawkowe instrumentach Casio czy Yamahy. Cześćtet – z Tarwidem w składzie, ale też z Markiem Pospieszalskim, Julkiem Płoskim, Bartoszem Weberem i Szymonem Gąsiorkiem – gna w rejony jeszcze trudniejsze do klasyfikacji. Tu konwencja jazzowa potrafi się zmienić w metalową, a we fragmentach wokalnych także w rodzaj performansu. Jeden i drugi album ma momenty komunikatywne, a nawet przebojowe. Oba są jednak szalone, brawurowe i awangardowe. Coś dla koneserów z poczuciem humoru kalibru Franka Zappy.
Ki Ki Ki, Portale, U Jazz Me, Cześćtet, Polofuturyzm, Orange Milk