Miej własną politykę.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Muzyka

Hancock dla Joni

Tutaj same niespodzianki.

Słynny pianista po dziesięcioletniej przerwie nagrał nową płytę dla wytwórni Verve, składając nią hołd kanadyjskiej artystce z innego trochę świata – Joni Mitchell (równolegle ukazuje się jej nowa – po kilku latach przerwy – płyta „Shine”). I tu same niespodzianki. Hancock wraz ze swym kwintetem gwiazd pierwszej wielkości (m.in. Wayne Shorter i Dave Holland) czyni z prostych melodii Joni wdzięczne standardy jazzowe, ale w sposób bardzo dyskretny, jakby balansując na granicy muzycznych światów.

Kolejna niespodzianka to gwiazdy wokalistyki, które się tu pojawiają: sama Joni śpiewa tylko jedną ze swych piosenek („Tea Leaf Prophecy”), a inne wykonują Norah Jones, Tina Turner, Corinne Bailey Rae, Luciana Souza i... Leonard Cohen, tu w roli recytatora. Każde z nich wnosi własną osobowość, ale wszystko jednoczy wspaniałe muzykowanie.
 

Herbie Hancock, River. The Joni Letters, Verve (Universal) 2007
 

  

Reklama

Czytaj także

Społeczeństwo

Seks tak, prezerwatywa nie, czyli przychodzi ksiądz do seksuologa

Księża w stosunku do ogólnej populacji mają większą impulsywność w seksualności. Ze względu na celibat na co dzień starają się ją „tłumić, tłumić, tłumić”, ale ona później może wybuchnąć w sposób niekontrolowany jak ładunek saperowi w rękach – mówi Andrzej Gryżewski, seksuolog.

Agata Szczerbiak
26.03.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną