Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Paszporty POLITYKI

Ja mogę mówić

Rozmowa z Krzysztofem Garbaczewskim

Krzysztof Garbaczewski  urodził się w 1983 r. w Białymstoku. Reżyser teatralny, absolwent krakowskiej PWST. Krzysztof Garbaczewski urodził się w 1983 r. w Białymstoku. Reżyser teatralny, absolwent krakowskiej PWST. Leszek Zych / Polityka
- Skupiam się na takim procesie, który czyniłby z teatru coś zaskakującego, nieoczywistego i podważającego nasz ogląd świata, z którym do teatru przychodzimy - mówi reżyser, laureat Paszportu POLITYKI 2011 w dziedzinie teatru.
Zadebiutował w 2008 r. „Chórem sportowym” Elfriede Jelinek w Teatrze im. Kochanowskiego w Opolu.Łukasz Giza/Agencja Gazeta Zadebiutował w 2008 r. „Chórem sportowym” Elfriede Jelinek w Teatrze im. Kochanowskiego w Opolu.

Aneta Kyzioł: – Od początku myślał pan o teatrze jako rodzaju instalacji multimedialnej, łączącej elementy teatru, sztuk wizualnych, performance’u i koncertu?
Krzysztof Garbaczewski: – Studiowałem filozofię i zastanawiałem się, czy zdawać do szkoły teatralnej czy filmowej. Zorganizowałem ekipę i nakręciliśmy film. Był bardzo zły (śmiech), ale nie o to chodzi. Oglądając go miałem wrażenie, że jego język jest bliższy teatrowi niż filmowi, i ostatecznie wybrałem krakowską PWST. Jednak moje podejście do teatru na początku było dość klasyczne. Po „Opętanych” według Gombrowicza miałem poczucie, że potrafię inscenizować klasycznie, że mam już wytrych do robienia teatru, sprawną maszynkę do otwierania kolejnych tekstów. Zacząłem brać na warsztat rzeczy teoretycznie niemożliwe do wystawienia, jak „Tybetańska księga umarłych”, albo trudne, jak „Biesy”, „Odyseja” czy trylogia George’a Lucasa, niejako przeciwko samemu sobie, żeby z sobą powalczyć o inny, nowy język.

Z jakim skutkiem?
Przy pracy nad „Nirvaną”, czyli adaptacją „Tybetańskiej księgi umarłych”, coś się we mnie przełamało, otworzyłem się na sztukę w teatrze, także na performance, na improwizację. „Nirvana” pokonała we mnie poczucie, że teatr służy do wystawiania tekstów. Ważniejsze są problemy, o których chcemy opowiedzieć, czasem trzeba odrzucić tekst i działać bardziej performatywnie wobec problemu. Inspiracją było też działanie nowofalowe w kinie, które samo medium czyni treścią. Dla niektórych teatr jako medium nie stanowi problemu, jest transparentny, dla mnie nie. Sama obecność aktora na scenie jest już wystarczająco dramatyczna, żeby konstruować spektakl bez dodatkowego poziomu iluzji.

Polityka 05.2012 (2844) z dnia 01.02.2012; Kultura; s. 72
Oryginalny tytuł tekstu: "Ja mogę mówić"
Reklama