Między tęczą a dźwiękiem
Przesyłając własne kandydatury do tegorocznych Paszportów POLITYKI, prof. Izabela Kowalczyk dopisała: „Strasznie niewdzięczne zadanie! Mam wrażenie, jakby sztuka polska w tym roku zamarła”. Trudno się z nią nie zgodzić. Mało tego, wydaje się, że już od kilku lat mamy do czynienia ze stanem bliskim hibernacji. Brak spektakularnych wystaw prezentujących sztukę najnowszą, brak wyraźnych manifestacji pokoleniowych czy choćby grupowych. Brakuje kolejnego, silnego, nowego otwarcia na miarę sztuki krytycznej sprzed dwóch dekad czy Grupy Ładnie sprzed dekady. Co ciekawe, dużo bardziej obiecująco rozwijają się te obszary sztuk wizualnych, które uważane są (niesłusznie) za marginalne: design, komiks, art-street, fotografia, grafika komputerowa, nawet moda. Cóż, skoro rzadko kto chce owe wysiłki dostrzec i zgłosić do naszej nagrody. W tym roku artyści spoza głównego nurtu gatunkowego (malarstwo, performance, instalacje, wideo-art) pojawili się wręcz śladowo: twórca portalu Sztuczne Fiołki czy fotograf Rafał Milach.
Nic dziwnego, że to kolejny już sezon, gdy wśród krytyków panuje niezwykły wprost brak zgodności w wyborze najciekawszych twórców mijającego roku. Każdy dostrzega i wychwala zalety innych artystów, gdzie indziej upatruje obiecujących początków karier. To, że w tej sytuacji udało się wyłonić oficjalną trójkę nominowanych, graniczy wręcz z cudem. Na szczęście wybory te nie wydają się obciążone piętnem przypadkowości, a przy tym mile zaskakują swą różnorodnością. Katarzyna Krakowiak odniosła naprawdę duży sukces na Biennale Architektury w Wenecji i uhonorowanie jej nominacją jest czymś całkowicie naturalnym.