Często łatwiej dziś zadebiutować, niż zrealizować drugi film czy nagrać drugą płytę.
Nasi tegoroczni laureaci to artyści młodzi – kryterium wiekowe pozostaje istotne – ale w większości z długim już życiorysem artystycznym. A jeśli krótszym, to niezwykle intensywnym – jak w wypadku Dawida Ogrodnika z jego kilkoma, za to bardzo mocnymi i chwalonymi rolami filmowymi. Dominują roczniki 80. Pozbawione kompleksu Zachodu, ba – idealnie odnajdujące się w rozmowie o naszej części Europy, o czym świadczy i ukraińska podróż literacka Ziemowita Szczerka, i mierzenie się z narodowymi polonezami przez zespół Marcina Maseckiego. Ale też prace nominowanych: Kuby Ziołka z jego słowiańską wizją muzyki psychodelicznej albo Małgorzaty Rejmer ze wstrząsającymi, krwawymi opowieściami z dziejów komunistycznej dyktatury w Rumunii.
Nasi laureaci to również ludzie pozbawieni obaw przed konfrontacją z ważnymi, utrwalonymi i docenionymi dziełami. Anecie Grzeszykowskiej świetne recenzje przyniosła seria „Untitled Still Films”, odnosząca się do słynnych fotografii Cindy Sherman z końca lat 70. Członkowie Apollon Musagète Quartett nie bali się obok repertuaru polskich mistrzów (Górecki, Lutosławski, Penderecki) przedstawić na płycie własnego utworu inspirowanego twórczością Lutosławskiego. Ziemowit Szczerek podjął ryzykowną próbę przeszczepienia na polski grunt nurtu gonzo znanego z książek Huntera S. Thompsona, a Marcin Masecki – dekonstrukcji formy muzycznej, którą w oryginalnej postaci zna w Polsce każdy, jeśli nie z lekcji muzyki, to ze studniówki.
Mamy do czynienia z artystami, którzy już zostali docenieni przez wiele branżowych gremiów. Ogrodnik dostał nagrodę za rolę drugoplanową w Gdyni. Dwie ze sztuk napisanych przez Jolantę Janiczak trafiły wcześniej do finału najbardziej prestiżowego konkursu dramatopisarskiego w Polsce: Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej.