Dorota Szwarcman: – Zespół powstał w Wiedniu, ale wszyscy przyjechaliście z Warszawy?
Bartosz Zachłod: – Pochodzimy z różnych stron Polski, ale większość z nas ukończyła warszawską uczelnię, z wyjątkiem wiolonczelisty Piotra Skweresa, który już po szkole podstawowej wyjechał na studia do Wiednia, do prof. Valentina Erbena. Paweł, nasz pierwszy skrzypek, i ja studiowaliśmy u prof. Krzysztofa Jakowicza i prof. Julii Jakimowicz-Jakowicz. Z altowiolistą Piotrem Szumiełem minąłem się w Warszawie: kiedy ja zaczynałem studiować, on już skończył. Koledzy pojechali więc do Wiednia, a ja dołączyłem parę lat później, w 2006 r. Już wcześniej rozmawialiśmy o tym, że chcemy założyć kwartet. Na dodatek zarówno Valentin Erben, jak i profesor Pawła Gerhard Schulz byli członkami legendarnego, nieistniejącego już dziś Alban Berg Quartett.
Kwartet uczył się u kwartetu?
Paweł Zalejski: – Studiowaliśmy indywidualnie, ale kiedy powiedziałem mojemu profesorowi, że zakładamy zespół, zaproponował: no to przyjdź z kwartetem. I zaczęliśmy przychodzić razem regularnie, podobnie jak do prof. Erbena. Byliśmy też pod opieką artystyczną prof. Joachima Meissla z kwartetu Artis. Nikt nie robił nam na uczelni problemów, że mamy grać koncerty skrzypcowe, a tu z sali słychać cztery instrumenty. Dla Austriaków kameralistyka jest czymś naturalnym.
A spotkały się kiedyś dwa kwartety?
Piotr Szumieł: – Nam, niestety, z Alban Berg Quartett nie było to dane. Zespół rozwiązał się w 2008 r. Zdarzył się częściowy udział Alban Berg Quartett w naszym występie, bo z prof. Erbenem i Isabel Charisius zagraliśmy kiedyś sekstet Brahmsa.
Wróćmy do początków zespołu.