Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Paszporty POLITYKI

Ewelina Marciniak: Teatr to nieokiełznana podróż

Przede wszystkim chcę się rozwijać w sztuce inscenizacji.

Czym jest dla ciebie nominacja do Paszportów POLITYKI?
Wielkie wyróżnienie.

.AŻ/Polityka.

Jak byś scharakteryzowała to, czym się zajmujesz?
Dziki, nieokiełznany, niemożliwy teatr. Podróż!

Kim są twoi odbiorcy?
Moi odbiorcy są bardzo różni. To widzowie teatralni, którzy bywają w teatrze. I poza nim.

Z jaką najbardziej zaskakującą reakcją na to, co robisz, spotkałaś się dotychczas?
Wcale nie echa „Śmierci i dziewczyny”. Najbardziej zaskakujące pozostają dla mnie reakcje na pierwsze przedstawienie, które zrobiłam – „Nowe wyzwolenie” Witkacego w Teatrze Polskim w Bielsku-Białej. Spotkałam się wtedy z widzami z domu poprawczego, opowiadali, co czują w trakcie spektaklu. To było coś największego i najważniejszego dla mnie.

Kiedy zaczęłaś pracę w teatrze?
Cztery lata temu. Do tej pory nie wierzę, że to tak szybko zleciało.

Kto był pierwszym recenzentem twoich prac?
Dramaturg Michał Buszewicz. Zachęcał, wspierał i uwierzył we mnie.

Który swój projekt uważasz za najważniejszy?
Trudno powiedzieć, czy taki istnieje. Każdy jest ważny z innego powodu. Najbliższe memu sercu są te ostatnie projekty, m.in. „Śmierć i dziewczyna” w Teatrze Polskim we Wrocławiu.

Pracujesz nad czymś teraz?
Przygotowuję się do dwóch najbliższych i bardzo ważnych dla mnie projektów: spektaklu o Leni Riefenstahl (Teatr Śląski w Katowicach) i przede wszystkim do „Ksiąg Jakubowych” Olgi Tokarczuk. Będzie to moja pierwsza duża praca w Warszawie. Boję się tego, ale bardzo się na to cieszę.

Reklama