Droga urodzonego w 1988 r. w Białymstoku Sakowicza do kariery tancerza i choreografa, pracującego w Polsce i za granicą, była tak samo nieoczywista, jak jego działania artystyczne. W czasach szkolnych dwukrotny wicemistrz tańców latynoamerykańskich, na studia wybrał politologię na UW. Po licencjacie wyjechał do Londynu, gdzie studiował performance i choreografię w London Contemporary Dance School. Był stypendystą Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, programu rezydencyjnego Instytutu Muzyki i Tańca i Art Stations Foundation by Grażyna Kulczyk.
Jego pierwsza solowa choreografia „Bernhard” zaczynała się od kwestii: „Mój stosunek do Thomasa Bernharda jest dość niejednoznaczny”. Rok później w spektaklu „TOTAL” z ironią przyglądał się tematowi tanecznej wirtuozerii i wyobrażeniom, czym jest taniec współczesny. W głośnym „Zrób siebie” Marty Ziółek (Komuna Warszawa), o współczesnej obsesji autokreacji, bohater Sakowicza nazywa się High Speed.
„Taką mam naturę. Działam na wysokich obrotach, mam umiejętność adaptacji i potrzebuję niewiele czasu na regenerację” – przedstawiał się w wywiadzie Mike’owi Urbaniakowi, który nominował tancerza do Paszportu „za sceniczną – pełną ironii i dowcipu – charyzmę”. W „Balecie koparycznym” w reż. Izy Szostak, odnoszącym się do tematu posthumanizmu, wraz z reżyserką wcielają się w operatorów koparek. „Cały czas widzimy dwójkę operatorów, więc odczytujemy tu ludzkie emocje przełożone na ruch maszyn. Ale chwilami wydaje się, że to maszyny same wprawiają się w ruch, że zyskały własne życie” – pisała Joanna Targoń w „Gazecie Wyborczej”.
Zauważona została także praca Sakowicza jako choreografa w spektaklach teatralnych.