Teatr

Polskość. Rekonstrukcja

Recenzja spektaklu: "Słowacki. 5 dramatów. Rekonstrukcja historyczna", reż. Paweł Wodziński

Już sam rozmach dzieła budzi szacunek

Paweł Wodziński wystawił w Teatrze Polskim w Bydgoszczy własną adaptację pięciu dramatów Juliusza Słowackiego, kolejno: „Mazepy”, „Snu srebrnego Salomei”, „Księdza Marka”, „Horsztyńskiego” i „Kordiana”. Podczas prawie sześciogodzinnego spektaklu zatytułowanego „Słowacki. 5 dramatów. Rekonstrukcja historyczna” rekonstruowana będzie polska tożsamość narodowa.

Wodziński, za pomocą tekstów wieszcza i teorii postkolonialnej Edwarda Saida, pokazuje kształtowanie się polskości pomiędzy uleganiem przemocy wielkich mocarstw, z Rosją na czele, a stosowaniem przemocy wobec słabszych narodów: Ukraińców i Żydów; między byciem kolonizowanym a kolonizatorem. Stąd przenoszona z pokolenia na pokolenie pokrywająca kompleksy chorobliwa narodowa duma, ksenofobia, skłonność do wielkich słów i małych czynów, bezsilność.

Kolejne dramaty rozgrywane są w tej samej przestrzeni – mocno zdewastowanym, biednym i brzydkim wnętrzu ni to kresowego dworku, ni inteligenckiego domu. Aktorzy, występujący we współczesnych ubraniach, na które czasem narzucą carski płaszcz czy suknię na kole, pięć razy napiszą na drzwiach: „K+M+B” – symbol katolickich korzeni Polski i rok akcji kolejnych sztuk. Spychane i zrzucane pod scenę fragmenty dekoracji, rekwizytorium polskiej historii, staną się Mont Blanc, na którym Kordian (świetny Michał Czachor, równie dobry także jako Zbigniew w „Mazepie”, Lew w „Śnie srebrnym Salomei” i Szczęsny w „Horsztyńskim”) wygłosi monolog wiary i zwątpienia. By w finale dołączyć do reszty aktorów wesoło bawiących się w dmuchanym, festynowym zamku.

Ironiczny komentarz do obowiązującego festynowego modelu rekonstrukcji naszej historii.

 

Polityka 7.2010 (2743) z dnia 13.02.2010; Kultura; s. 50
Oryginalny tytuł tekstu: "Polskość. Rekonstrukcja"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Gra o tron u Zygmunta Solorza. Co dalej z Polsatem i całym jego imperium, kto tu walczy i o co

Gdyby Zygmunt Solorz postanowił po prostu wydziedziczyć troje swoich dzieci, a majątek przekazać nowej żonie, byłaby to prywatna sprawa rodziny. Ale sukcesja dotyczy całego imperium Solorza, awantura w rodzinie może je pogrążyć. Może mieć też skutki polityczne.

Joanna Solska
03.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną