Akcja dzieje się na rosyjskiej prowincji. Jest tęsknota za prawdziwym życiem, które oczywiście jest gdzie indziej, są marzenia o wyjeździe, do którego – oczywiście – nigdy nie dojdzie, jest rzecz jasna – w końcu to rosyjska sztuka – wódka, muzyka i rzewny śpiew. Sztuka Kolady to opowieść dla fanów serii „Znacie? To posłuchajcie”. Inscenizacja Lindy jest realistyczna. Scena Ateneum zmienia się w mieszkanie z balkonem i klatką schodową na robotniczym osiedlu. W tej scenerii dwie siostry – widująca statki kosmiczne i Boga Olga, zwana Merylin Mongoł (Olga Sarzyńska), oraz zapijająca samotność Ina (Agata Kulesza) – uwodzą nowego lokatora – Aloszę (Dariusz Wnuk), uosobienie nadziei każdej z nich na przerwanie monotonii życia, marzeń o zmianie, bo przecież „tak chciałoby się pożyć przed śmiercią”. Ale Alosza żyje własnymi urojeniami, a rzeczywistość blokowiska, w którym wszyscy wegetują, ma rysy, ruchy i skuteczność dresiarza Miszy (Marcin Dorociński).
Przedstawienie warto obejrzeć głównie dla Kuleszy. Jej Ina, wiecznie na rauszu, z werwą rozkręca imprezę na „Titanicu”, bo skoro już żyć się nie da z fasonem, to przynajmniej umrzeć należy z przytupem. Z trzech dramatów zawiedzionych nadziei i bezradności tylko jej zabrzmi naprawdę przejmująco.
Nikołaj Kolada, Merylin Mongoł, reż. Bogusław Linda, Teatr Ateneum w Warszawie