Dyndalski (stoicki Wojciech Pokora) słucha czytanego w radiu „Pana Tadeusza” Mickiewicza i chyba widzi się w roli Gerwazego, strażnika szlacheckiej tradycji. Cześnik Cezarego Żaka jest, jak zapisano, skorym do bitki raptusem, Rejent Milczek jubilata – Polakiem katolikiem modlącym się o atak epilepsji dla wroga, Artur Barciś jako Papkin jest skoczny, żałosny i pocieszny, Podstolina serialowej aktorki Violi Arlak to starzejąca się powiatowa uwodzicielka, zaś Klara Zofii Zborowskiej i Wacław Michała Pieli to pełni energii młodzi ludzie.
Śmigasiewicz chciał zrobić satyrę na pielęgnowany przez Polaków sarmatyzm, wady narodowe z upodobaniem transmitowane przez kolejne pokolenia.
Wyszło zbyt słodko i miło. Publiczność zamiast rozpoznać się w lustrze Fredry oklaskuje sympatycznych aktorów grających (choć właściwszym określeniem byłoby: podrygujących, podskakujących i podbiegających w rytm tekstu Fredry) sympatycznych bohaterów, śmieje się z płynących z głośników wiejskich odgłosów, z podjazdowych wojenek sąsiedzkich w rodzaju trzepania dywanów na stronę przeciwnika oraz z finału, w którym nastroszone polskie koguty rozchodzą się do swoich kurników.
Aleksander Fredro, Zemsta, reż. Waldemar Śmigasiewicz, Och-Teatr w Warszawie