Akcja dzieje się w teatrze, za kulisami. Dwie aktorki, aktor, autor i zarazem reżyser wystawianej sztuki oraz inspicjent (o arabskich korzeniach, co okaże się ważne) przygotowują się do wyjścia na scenę. Zwykle sztuka szła przy marnej frekwencji, ale tego wieczoru wyjątkowo ma być komplet na widowni. Radość gasi artykuł w gazecie z informacją, że szef ultraprawicowej partii uznał pełną, jak się wydawało niewinnej, nostalgii za przeszłością sztukę za „idealną realizację prawdziwych francuskich wartości” i poleca ją swoim sympatykom. Grać dla kryptofaszystów czy nie? Zdania w zespole są podzielone. Każdy ma argumenty, poglądy – polityczne, ale też na zawodową etykę, wiele do stracenia i kredyty do spłacenia. Polityka splata się z emocjami, odwaga z konformizmem, a słowo)„manipulacja” nabiera coraz to nowych znaczeń. Twórcy poza słynnym cytatem z Kazimierza Dejmka o tym, że aktor jest od grania, jak dupa od sr..., nie robią żadnych aluzji do rodzimych realiów. Mimo to niedawne spory o spektakl „Golgota Picnic” Rodrigo Garcíi pobrzmiewają w tle i dodają tym na scenie mocy i wagi.
Frédéric Sabrou, Uwaga... Publiczność!, reż. Edward Wojtaszek, Och-Teatr w Warszawie