Barwna komedia omyłek
Recenzja spektaklu: „Turek we Włoszech”, reż. Włodzimierz Nurkowski
Cały urok dzieł opery buffa, której mistrzem był Rossini, polega z jednej strony na dość skomplikowanej akcji o szybkim tempie, zawierającej liczne gagi, z drugiej – na wirtuozowskiej wokalistyce. Oba warunki zostały spełnione na najnowszej premierze krakowskiej opery. Inscenizacja jest dość prosta, dużą rolę odgrywają w niej zespoły (chór i balet, a także cyrkowi żonglerzy), rzecz bowiem dzieje się podczas karnawału weneckiego. Krótko: Zaida (Monika Korybalska), udająca Cygankę wróżącą w cyrku, tęskni za ukochanym Selimem (Łukasz Goliński). Tymczasem on właśnie przyjeżdża się zabawić; ledwie wysiada na ląd, spotyka płochą Fiorillę (Katarzyna Oleś-Blacha), młodą żonę starego pantoflarza Geronia (Grzegorz Szostak). Za Fiorillą podąża Narciso (Andrzej Lampert), jej porzucony kochanek. A wszystkiemu przypatruje się Poeta (Mariusz Godlewski), który szuka inspiracji do nowej sztuki. To zawiązanie akcji, potem są przebieranki i komedia omyłek, momentami iście slapstickowa. Wszystko w feerii barw i z dowcipną choreografią, a soliści całkowicie sprostali zarówno wysokim wymaganiom wokalnym (zwłaszcza Katarzyna Oleś-Blacha), jak i aktorskim, przy pełnym użyciu vis comica. Dużo dobrej, bezpretensjonalnej zabawy.
Gioachino Rossini, Turek we Włoszech, reż. Włodzimierz Nurkowski, Opera Krakowska