Przeniesienie na scenę tysiącstronicowego, naszpikowanego wątkami i postaciami, ideami, kulturami i krajami, dzieła Olgi Tokarczuk wymaga silnej wizji. W spektaklu Eweliny Marciniak, ubiegłorocznej laureatki Paszportu POLITYKI i reżyserki głośnej „Śmierci i dziewczyny”, widać ją głównie w warstwie wizualnej, gorzej z sensem. Po czteroipółgodzinnym seansie w głowie zostają obrazy: lustra odbijające promienie rozświetlające półmrok sceny, Frank i jego świta w strojach mieszających kultury polską, żydowską i turecką, arystokratki Kossakowska i Drużbacka podskakujące widowiskowo na polskich wybojach w karocy granej przez piłki do fitnessu, nagi układ taneczny frankistów, płonące Talmudy, przekupywanie biskupa hazardzisty, by zgodził się na chrzest frankistów. Czy sam chrzest – z frankistami w tiulowych welonach.
Księgi Jakubowe, według powieści Olgi Tokarczuk, reż. Ewelina Marciniak, Teatr Powszechny w Warszawie