Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Teatr

Corrida z motocyklem

Przeniesienie akcji „Carmen” Bizeta do latynoskiego kraju pod rządami junty mogło być niezłym pomysłem. Niestety, Robert Skolmowski, autor inscenizacji nowej superprodukcji Opery Wrocławskiej w Hali Ludowej, ostro przedobrzył, mnożąc wątki ponad miarę.

W efekcie niewiele da się zrozumieć: kim są osobnicy w czarnych płaszczach i kapeluszach, przypominający to ortodoksyjnych żydów, to (po zdjęciu kapeluszy) postacie z „Matriksa”; czemu pracownice fabryki cygar, wśród których jest Carmen, przywożone są ciężarówką jak żywy towar, co kto dla kogo przemyca i dlaczego, wreszcie, co robi w finale, równolegle z duetem Joségo i Carmen, pokazywany na telebimie film, w którym toreador Escamillo zabija dyktatora?

W tej sytuacji największą atrakcją staje się corrida z udziałem autentycznego hiszpańskiego toreadora (piękne ruchy!) oraz czterech motocykli z byczymi łbami. Podziwiać też należy solistów oraz poziom muzyczny spektaklu prowadzonego przez Ewę Michnik, tym bardziej że była to prawdziwa operacja logistyczna.

No i szacunek dla specjalistów z Politechniki Wrocławskiej, którzy zrobili wszystko, by jeżdżące po hali ciężarówki nie emitowały spalin. Powinni swoją robotę opatentować.

Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Dudowie uczą się codzienności. Intratna propozycja nie przyszła, pomysłu na siebie brak

Andrzej Duda jest już zainteresowany tylko kasą i dlatego stał się lobbystą – mówią jego znajomi. Państwo nie ma pomysłu na byłych prezydentów, a ich własne pomysły bywają zadziwiające.

Anna Dąbrowska
04.11.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną