Między Wagnerem a Moniuszką
Recenzja spektaklu: „Goplana”, reż. Janusz Wiśniewski
To dzieło kompozytora, którego dziś zna się głównie jako ojca Boya (a był twórcą interesujących dzieł kameralnych oraz kilku oper), od prawykonania w 1921 r. było wystawiane niezmiernie rzadko. Ale chyba nie z braku patriotyzmu. Choć mieliśmy nadzieję, że w „Goplanie” znajdziemy mocne ogniwo pośrednie między operami Moniuszki a „Królem Rogerem” Szymanowskiego, tak, niestety, nie jest. Żeleński był autentycznie zafascynowany twórczością Richarda Wagnera (i to w jego muzyce chwilami słychać), ale też operą francuską i Rosjanami (Czajkowski, Musorgski), a ponadto, podejmując tematykę narodową, odczuwał konieczność wstawiania co jakiś czas moniuszkowskich niemal mazurów czy kujawiaków (np. charakteryzuje tak postać Grabca jako człowieka z gminu). Wszystkie te style jednym ciągiem przepływają od jednego do drugiego i jest to męczące w słuchaniu – co pojawia się jakiś ciekawszy fragment, natychmiast jest banalizowany.
Władysław Żeleński, Goplana, reż. Janusz Wiśniewski, Teatr Wielki-Opera Narodowa