Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Teatr

Ludzki Geralt

Recenzja spektaklu: „Wiedźmin”, reż. Wojciech Kościelniak

Geralt z Gdyni, w tej roli Krzysztof Kowalski Geralt z Gdyni, w tej roli Krzysztof Kowalski Wojciech Stróżyk / Reporter
Spektakl utrzymany jest jednak w konsekwentnym, jednorodnym klimacie sennych majaków opowiedzianych poprzez ciąg retrospekcji i wspomnień.

Trwa popkulturowa wędrówka słynnego Geralta z Rivii. Po światowym sukcesie gry komputerowej, za prozę Andrzeja Sapkowskiego zabrał się doświadczony duet twórców musicalowych: Wojciech Kościelniak (adaptacja i reżyseria) oraz Piotr Dziubek (muzyka), wsparty potężnym know-how gdyńskiej sceny. Czy także z szansą na sukces? Atutów jest wiele. Spektakl z szacunkiem (acz z konieczności i z wielkimi skrótami) korzysta z oryginału. Ortodoksyjny miłośnik przygód Wiedźmina mógłby może mieć za złe zmarginalizowanie postaci czarodziejki Yennefer czy przydanie Geraltowi zbyt wielu ludzkich słabości, zasadniczo spektakl utrzymany jest jednak w konsekwentnym, jednorodnym klimacie sennych majaków opowiedzianych poprzez ciąg retrospekcji i wspomnień. Tradycyjne walory gdyńskiej sceny także tym razem widać i słychać: dobre głosy, fantastyczna choreografia i akrobatyka, efektowna scenografia, kostiumy i animacje, świetna orkiestra. A do tego mamy kilka bardzo mocnych aluzji do polskiej rzeczywistości, nagradzanych przez publiczność rzęsistymi brawami.

Wiedźmin, reż. Wojciech Kościelniak, Teatr Muzyczny w Gdyni

Polityka 39.2017 (3129) z dnia 26.09.2017; Afisz. Premiery; s. 70
Oryginalny tytuł tekstu: "Ludzki Geralt"
Reklama