Nijaka terrorystka
Recenzja spektaklu: „Dobra terrorystka”, reż. Agnieszka Olsten
Jest w nazywanej przez reżyserkę esejem teatralnym „Dobrej terrorystce” jedna świetna scena. Główna bohaterka (Agnieszka Kwietniewska), próbując umyć upstrzone i pokryte kurzem niemal do nierozpoznawalności popiersie Karola Marksa, w oczodole ojca socjalizmu i piewcy rewolucji znajduje jajko – Kinder Niespodziankę. Co jest w środku, pozostanie tajemnicą, na zewnątrz zaś jest kapitalizm i infantylizm, zwłaszcza to drugie dają boleśnie odczuć widzom twórcy. Spektakl Olsten toczy się w pustostanie zasiedlonym przez artystów in spe, buntowników wobec norm społecznych, domorosłych filozofów i bełkoczących, pozbawionych charyzmy przywódców. Trochę feminizmu, trochę ekologii, trochę buntu wobec rodziców, nawet jeśli wyglądają na postępowych, jak obłożona książkami matka bohaterki (Dominika Ostałowska).
Dobra terrorystka, inspirowane powieścią Doris Lessing, reż. Agnieszka Olsten, Studio Teatrgaleria w Warszawie