Tym razem jednak to nam udało się przypomnieć, a właściwie odkryć rzecz całkiem nieznaną, którą ostatni raz wystawiono w Krakowie w 1964 r., i to w wersji niekompletnej. Kompozytor niestety miał pecha – musiał korzystać z wydumanego libretta pisanego koszmarną młodopolszczyzną, ponieważ tak chciał jego sponsor.
Mimo to powstało dzieło niezwykle dramatyczne, pełne skłębionych emocji, zawierające pewne wpływy muzyki Richarda Straussa, ale z rysem bezsprzecznie indywidualnym. Wystawiono je właśnie w Operze Wrocławskiej; reżyser Michał Znaniecki plastycznie przedstawił akcję, która nie razi sztucznością – to duże osiągnięcie.
Wybitną kreację stworzyła Wioletta Chodowicz w roli tytułowej. Ten spektakl to prawdziwe wydarzenie, tym bardziej że – jako krótki – uzupełniony został prapremierą opery „Ester” Tomasza Praszczałka, kompozytora ledwie 25-letniego (powstała ona zresztą parę lat wcześniej). Napisana na konkurs w Sankt Petersburgu (na którym otrzymała wyróżnienie), jest dziełem zarazem komediowym – jak purymowe zabawy – i gorzkim jak żydowski los, co zostało jeszcze dodatkowo podkreślone w realizacji.