Duchy dydaktyzmu
Recenzja spektaklu: „Duchy. Musical spirytystyczny”, reż. Michał Walczak
Jest Polska Paranormalna, w której MaBeNa pozwala swobodnie krążyć między 2018 i 1918 r. i kształtować historię wedle najnowszych wytycznych. Służą do tego nowe instytucje: Teatralny Instytut Pamięci Narodowej (z hasłem „100 wskrzeszeń na 100-lecie niepodległości”) czy Ministerstwo Obrony Historii Polski. Jednak z taką rzeczywistością jak nasza coraz trudniej się licytować na absurdy i coraz trudniej się z niej śmiać. „Duchy” mają tonację raczej minorową, na scenie dużo się dzieje, ale mało tu oryginalnych pomysłów, więcej – jak w kabaretach – cytowania. I dydaktyzmu. Przeniesienie akcji do 1918 r. skutkuje pojawieniem się na scenie tabunu postaci historycznych, niemal każda opatrzona stosowną notką biograficzną i nawiązującą do niej piosenką; Stefan Starzyński to „HGW II RP”, Michał Waszyński – „Patryk Vega II RP”, zaś Boy-Żeleński służy nauce, że każdy dziś powinien być feministą, bo trzeba wreszcie skończyć z „piekłem kobiet”. Tłoczno, edukacyjnie i, niestety, nudnawo.
Duchy. Musical spirytystyczny, scenariusz i reżyseria Michał Walczak, Pożar w Burdelu i Teatr Polski w Warszawie