Miejsce akcji: pokój hotelowy, przez który przewijają się zwykli ludzie uchwyceni w zwykłych sytuacjach (zdrada, wymiana żarówki, rozmowa małżonków przed snem, wspomnienie swoich szóstych urodzin, fascynacja reprodukcją obrazu widzianego kiedyś w galerii).
Być może, jak w jednym z wywiadów sugerował reżyser spektaklu Paweł Miśkiewicz, każda historia jest wariantem losu jednej osoby? Bohaterowie komentują wydarzenia prowadząc monolog wewnętrzny. Poszczególne komentarze nakładają się na losy innych postaci, a całość ujęta zostaje w klamrę narracji odczytywanej z offu przez dziennikarkę i świetną lektorkę filmów przyrodniczych Krystynę Czubównę.
Historia owadów (ogląda ją w TV jedna z bohaterek), które pojawiają się nie wiadomo skąd i znikają po krótkiej nic nie znaczącej chwili trwania, to parabola losu człowieka wrzuconego na moment w istnienie. Życie przemija nie wiadomo kiedy i tylko światło słoneczne oślepia takim samym blaskiem jedną z bohaterek jak czterdzieści lat wcześniej, kiedy była dwudziestoletnią dziewczyną.
W spektaklu wystąpiła czołówka aktorów Starego Teatru. Pamięta się Dorotę Segdę, Małgorzatę Hajewską-Krzysztofik, Joannę Drozdę, Iwonę Bielską, ale i Jana Peszka, Mieczysława Grąbkę, Romana Gancarczyka, Zbigniewa W. Kaletę..., właściwie można by wymienić wszystkich wykonawców.