Właściwie była to nowa premiera: pięć lat temu, w 160-lecie wybudowania gmachu Opery, ale we wnętrzu jeszcze nie wyremontowanym, odbyły się cztery spektakle na scenie, gdzie również siedziała publiczność. Teraz wreszcie wszystko mogło odbyć się normalnie. Marek Weiss-Grzesiński przystosował więc inscenizację do większej przestrzeni. Spektakl rozgrywa się w konwencji staroświeckiej poczciwej bajki sprzed gier komputerowych, uwzględniającej lokalny koloryt (zabawne tyrolskie stroje myśliwych) i opowiadanej z przymrużeniem oka (zabawne scenki z choreografią Izadory Weiss, np. taniec młodych jelonków czy scena druhen niosących wieniec ślubny). Tadeusz Strugała prowadzi spektakl w wartkich tempach (co jest niełatwe zwłaszcza dla waltorni, które mają tu niemało do roboty), a z solistami bywa różnie – najlepsze są główne role żeńskie: Ewa Czermak (w drugiej obsadzie Violetta Chodowicz) jako Agata i Jolanta Żmurko jako Anusia (pięć lat temu śpiewała tę rolę jej córka Aleksandra Kurzak, która dziś robi światową karierę i szybko do obsady nie wróci).