Twoja „Polityka”. Jest nam po drodze. Każdego dnia.

Pierwszy miesiąc tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Teatr

Kolaż z Henrykiem

Staroświecka maniera, ale plus za wokal roli tytułowej.

  "Henryk VI na łowach” został wystawiony w tej formie po raz pierwszy 35 lat temu w łódzkim Teatrze Wielkim, we współpracy Kazimierza Dejmka i Stefana Sutkowskiego; teraz pojawił się w Warszawskiej Operze Kameralnej. Sztuka Wojciecha Bogusławskiego jest tu połączona z muzyką Karola Kurpińskiego z opery „Pałac Lucyfera” (o całkiem innej treści), tekstami łącznikowymi dopisanymi przez Wojciecha Młynarskiego (który również podłożył Bogusławskiego pod Kurpińskiego) i uzupełniającą muzyką Jerzego Dobrzańskiego. Jakoś się to wszystko łączy, choć udział Młynarskiego jest nader słyszalny; mniej jest szwów w muzyce.

Spektaklem WOK czci za jednym zamachem 250 rocznicę urodzin Bogusławskiego i 150-lecie śmierci Kurpińskiego (razem niczego nie napisali, podobno się nie znosili). Treść, mówiąca o złym dostojniku, dobrym gajowym i łaskawym królu, wystawiona przed obliczem Edwarda Gierka (był na łódzkiej premierze), wpisywała się w klimat tamtych czasów.

W dzisiejszy – jakby mniej. Spektakl w WOK jest zrealizowany w staroświeckiej manierze; plusami strony wokalnej są rola tytułowa (Jerzy Artysz, Dariusz Górski) i postać żony gajowego (Anna Radziejewska, Dorota Lachowicz). 

         

Reklama

Czytaj także

Kraj

Sondaż „Polityki”: Jak Polacy oceniają 8 lat rządów PiS. Czy te wyniki dają nadzieję?

Nasz sondaż pokazuje, że pewna grupa elektoratu opozycji tkwi w specyficznym politycznym półśnie: może by i chcieli, aby PiS stracił władzę, ale się przy tym nie upierają. Stale trzeba im wysyłać nowe impulsy, uzmysławiać ekscesy władzy (ostatnio afera wizowa), aby wyrwać ich z przekonania, że „jest tak jak zawsze i lepiej nie będzie”. Natomiast PiS już obudził swoich wyborców-śpiochów.

Mariusz Janicki
20.09.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną