Teatr

Jajecznica

Recenzja spektaklu: „Something Rotten, czyli coś się psuje”, reż. Tomasz Dutkiewicz

„Something Rotten, czyli coś się psuje”, reż. Tomasz Dutkiewicz „Something Rotten, czyli coś się psuje”, reż. Tomasz Dutkiewicz Artur Barbarowski / East News
Obiecujące wprowadzenie, dobra pierwsza część i rozczarowująca druga, w której niezbyt pomysłowa inscenizacja nie nadąża za piętrzącą absurdy akcją.

Musicalowa komedia o twórcach teatru desperacko szukających pomysłu na hit, który przyciągnie widzów, uratuje ich kariery i domowe budżety, wydaje się właściwym wyborem na początek sezonu zapowiadającego się na najtrudniejszy od dekad. Akcja toczy się w Anglii pod koniec XVI w., ale aluzji do współczesności nie brakuje, podanych, jak wszystko w tym niegrzeszącym subtelnością spektaklu, demonstracyjnie wprost (jako że motywem przewodnim są jaja). Przykładem przemowa Bei (Karolina Trębacz), przedsiębiorczej żony szefa teatralnej trupy, Nicka Spodka, zakończona przekonaniem: w 1600 r. to już na pewno kobiety będą miały takie same prawa jak mężczyźni! Problemów bohaterowie, bracia Spodkowie mają mnóstwo, ale głównym jest niejaki Will Szekspir (Jakub Brucheiser).

Wayne Kirkpatrick & Karey Kirkpatrick, Something Rotten, czyli coś się psuje, reż. Tomasz Dutkiewicz, Teatr Muzyczny im. Danuty Baduszkowej w Gdyni

Polityka 38.2022 (3381) z dnia 13.09.2022; Afisz. Premiery; s. 71
Oryginalny tytuł tekstu: "Jajecznica"
Reklama