Kabaret polskiego dodekafonisty
Recenzja spektaklu: "Matrimonio con variazioni", reż. Joanna Kulmowa
Niewielu melomanów zna nazwisko Józefa Kofflera, choć był chyba, obok Karola Szymanowskiego, najwybitniejszą przedwojenną postacią polskiej muzyki. Jako pierwszy na naszym gruncie zastosował technikę dodekafonii, a poznał ją dzięki naukom w Wiedniu i kontaktom z Albanem Bergiem. Niestety, mieszkał we Lwowie i był Żydem, przetoczyły się więc przez jego świat dwa totalitaryzmy i ostatecznie stał się ofiarą nazizmu. Dziś coraz częściej przypominana jest jego twórczość, która mimo użytych awangardowych wówczas technik była zawsze pisana tak, by słuchało się jej łatwo i przyjemnie. Tak też jest z jedynym jego dziełem scenicznym, „Alles durch M.O.W.”, wystawionym właśnie w Warszawskiej Operze Kameralnej w polskiej adaptacji Joanny Kulmowej jako „Matrimonio con variazioni”.
W oryginale jest to opowieść o czasie współczesnym poprzez ogłoszenia gazetowe; Kulmowa napisała absurdalny kabaret o biurze matrymonialnym aranżującym małżeństwa na rok; pozwoliło to na efektowne wystawienie z tańcami, od gawota po tango. Świetny, barwny spektakl stworzyła Romana Agnel wraz z zespołem pod batutą Przemysława Fiugajskiego. Młodzi soliści – Kamila Cholewińska i Tomasz Rak – sprawdzili się nie tylko jako śpiewacy, ale i jako tancerze; w pamięci pozostaje też mówiona rola Jerzego Mahlera jako szefa biura. To kolejne, po „Cesarzu Atlantydy”, przypomnienie przez WOK niesłusznie zapomnianych dzieł XX w.