Koreańczyk, który stosuje zwykle rzut jajkiem, obcinanie krawata, skok do pełnego basenu, rozwalanie skrzypiec – tak w latach 60., nie bez zgryźliwości, pisano o Nam June Paiku. I nic dziwnego, bowiem jego przedsięwzięcia artystyczne zawsze budziły skrajne emocje: od uwielbienia miłośników awangardy po obrzydzenie konserwatystów sztuki. Jednego nie da mu się jednak odmówić: był pionierem wideo-artu, kierunku w sztuce, który dziś święci prawdziwe triumfy.
Paik z początku interesował się muzyką, pracę dyplomową pisał na temat kompozycji Schönberga, współpracował z laboratoriami tzw. muzyki eksperymentalnej. Później związał się z jedną z najbardziej progresywnych grup artystycznych, Fluxusem, co sprawiło, że bardziej zajął się happeningami, zazwyczaj bulwersującymi mieszczańską publikę, jak np. kompletne demolowanie fortepianów. Niezależnie od wspólnych wyczynów w grupie Fluxusowców, w 1965 r. kupił swoją pierwszą kamerę, rozpoczynając trwającą kilka dziesięcioleci przygodę z ruchomym obrazem. Z czasem zaczął tworzyć coraz bardziej rozbudowane instalacje, składające się z wielu telewizyjnych monitorów.
Wrocławska wystawa to pierwsza tak duża, retrospektywna prezentacja dorobku artysty w Polsce. Składać się na nią będą oczywiście słynne instalacje wideo, ale także grafiki, dokumentacja fotograficzna i filmowa, a nawet osobiste zapiski.